Trzy wezowe lodzie pelne wojownikow z mroznej, niegoscinnej polnocy suna przez nurty wielkich rzek, aby dotrzec ku slonecznym, piaszczystym brzegom poludnia. Zlote miasto, powtarzaja wszyscy szeptem! To tam, nad wodami mitycznego morza po drugiej stronie swiata, wznosi sie potezny grod, w ktorym z pewnoscia mieszkaja bogowie. Ale ponad dachami Zlotego Miasta gromadza sie ciemne chmury. Inne imperium, o wiele mlodsze i bardziej glodne chwaly, ostrzy sobie zeby, mogace bez trudu skruszyc wiekowe mury. Zbliza sie oblezenie tak wielkie, ze o podobnym nawet piesniarze nie smieli marzyc. Od wschodu nadciaga burza, a wraz z nia bitwa, ktora odmienic moze losy calego swiata. Przez skowyt wichru w olinowaniu, w trzasku przecinajacej niebo blyskawicy i huku przetaczajacego sie ponad spienionymi falami gromu, slychac tylko jedno imie. Zahred. --Glosel.